Znów leżę sam, ty już odszedłeś.
Ale wrócisz, jak zawsze.
Wierzę w to.
Przez te wszystkie lata byłem szczęśliwy, gdy ty obyłeś obok mnie.
Mogłyby to być ledwie minuty, nie obchodzi mnie to.
Przekręcam się z boku na bok i myślę o tobie.
Cały czas mam w głowie twój uśmiech, gładką skórę i miękkie dłonie na moim ciele.
Cały aż drżę kiedy myślę o twoich ustach na moich wargach i cichym szepcie "Kocham Cię"
Kocham Cię.
Takie dwa proste słowa. Banalne wręcz.
W takim razie dlaczego nie umiem ich wypowiedzieć?
Kiedy tylko otwieram usta żeby to zrobić ty patrzysz na mnie w taki sposób, że mięknę.
Wstaję z łóżka kierując się do ciebie.
Powiem ci to choćby to miała być ostatnia rzecz jaką w życiu zrobię, ale to zrobię.
Idę dość szybkim krokiem przez ciemne ulice oświetlone co trzecią palącą się latarnią.
Nie zatrzymuję się ani na chwilę.
Nie zwracam uwagi na nic.
Idę do ciebie.
W końcu docieram.
Blok numer 52 mieszkania- 7
Pukam energicznie i nasłuchuję twoich zbliżających się kroków.
Trzasnęły cztery zamki.
Stanąłeś w drzwiach i spoglądałeś na mnie bez słowa.
Czekałeś aż ja zacznę.
Otarłem spocone dłonie o spodnie i spojrzałem w twoje oczy.
Są takie głębokie, niebieskie - piękne.
Jednak coś w nich jest inne ...
- Ja chciałem ... To znaczy ... chciałem powiedzieć ... Kocham cię.
Wyrzuciłem na jednym oddechu.
Uśmiechnąłeś się delikatnie, objąłeś ramieniem i wprowadziłeś do środka.
Pchnąłeś mnie na łóżko i sam położyłeś się obok mnie szukając czegoś pod poduszką.
Znowu coś nie grało.
Tylko nie wiem co ...
Wstałeś gwałtownie.
Twój sposób chodzenia też jest inny...
... i skierowałeś się w stronę komody.
Wyciągnąłeś z niej nóż...
W tej chwili drzwi się otworzyły, ja krzyknąłem, spojrzałem na ciebie i zesztywniałem.
W drzwiach znów stanąłeś ty i już wiedziałem co było źle.
Bo to nie ty zmierzałeś w moją stroną z nożem w dłoni.
To nie tobie powiedziałem, że cię kocham...
Patrzyłem na ciebie ze zdumieniem i strachem.
Ty patrzysz w ten sam sposób.
Chcesz powstrzymać drugiego siebie lecz to na nic .
Poczułem cios w serce-dosłownie i w przenośni.
Ale to dobrze.Czuję ulgę że nie zmarnujesz życia.
Znajdziesz kogoś lepszego ode mnie .
Łzy ciekną mi po policzkach , krew płynie i wchłania się w łóżko .
Umieram na łóżku mężczyzny , którego kocham nad życie .
Też płaczesz , klękając obok wzywasz moje imię .
Błagasz żebym Cię nie zostawiała .
Gdybym miał wybór na pewno bym to zrobił, ale teraz nic już nie da się zrobić.
Wziąłem ostatni oddech , spojrzałem w twoje mokre oczy i uśmiechnąłem się mówiąc :
-Kocham Cię...
Poszukuję tytułu dla tego opowiadanka. Jeżeli ktoś ma jakieś pomysły bardzo proszę o pomoc.
OdpowiedzUsuńArigato. :3