środa, 11 kwietnia 2012

Yaoi the GazettE 7

Chwilę tak siedzieliśmy, dopóki nie uspokoiłem się na tyle żeby wydukać:
-K-kto k-k-kurwa na na miłość bo-boską POKAZUJE KOALE W TELEWIZJI?!Pojebało ludzi do reszty?!A! I jeszcze ...
Ale nie dane mi było dokończyć gdyż Yuu wpił się w moje usta skutecznie uniemożliwiając mi odezwanie się.
Objąłem go w pasie i przyciągnąłem do siebie pogłębiając pocałunek.
Ale po minucie był on brutalnie przerwany przez Aoia, który najwyraźniej nie miał serca.
Oboje spojrzeliśmy sobie w oczy i o dziwo zarumieniony Shiroyama nie odwrócił wzroku.
Teraz z kolei ja poczułem jakieś dziwne ciepło w policzkach. Uśmiechnąłem się do Aoia na co ten także odpowiedział uśmiechem równie pięknym jak mój .... no dobra powiem to RAZ piękniejszym od mojego... Ale to przez kolczyki.
Też sobie takie zrobię i jak myślicie kto będzie lepszy?...
Ja też myślę, że Aoi ...
A więc szczerzyliśmy się do siebie jak idioci dopóki Aoi nie pochylił się do mnie i musnął delikatnie ustami moją szyję, usta i szepnął do ucha:
-A może byśmy kontynuowali to co zaczęliśmy wcześniej?
TAAAKKKK!
Moje modły zostały wysłuchane!...
...
Ale chwila, moment ...
...
co my mamy niby kontynuować?
Nie ogarniam.
Już otworzyłem usta żeby zapytać się o to, ale Aoi przewidział to pytanie, bo zatkał mi znów usta swoimi wargami, a jego dłoń, która głaskała mój policzek zaczęła głaskać mój tors i kierować się niżej, w stronę krocza, gdzie zacisnęła się, co spowodowało dreszcz przyjemności, który przebiegł moje ciało.
I od razu sobie przypomniałem...
Widzicie? Aoi ma sposoby ...
Ale coś mi nie grało...
Nie przerywając pocałunku także ścisnąłem jego skarby , ale bardziej niespodziewanie, co dało jęk przyjemności i mój triumfujący uśmiech.
Coś mi się przypomniało...
Jutro jest próba. Wypadałoby się porządnie schlać...
A poza tym dawno nie jadłem tych francuskich tostów Kaia (nie pamiętam ostatniego dnie przed próbą i samej próby więc nie pamiętam kiedy je ostatnio jadłem)
Pewnie nie ma czasu robić ich codziennie... ^^
Hmm....  Czy wy też nie wiecie o co chodziło? Bo ja szczerze mówiąc zapomniałem.
Nie rozumiem sam siebie ... dobra nie wnikajcie... nie WCHODŹCIE tak GŁĘBOKO... o fuck ...
Teraz wracając do rzeczywistości...
Przypomniała mi się choroba sieroca sprzed 5 minut na widok tej...tej... BESTYJI!
O! właśnie przyszedł mi do głowy świetny pomysł!!!
Klękajcie narody przed moim geniuszem!
...
Przebiorę się za czerwonego kapturka!
...
Albo nie ... Ma ten brzydki czerwony kaptur...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz